„Zamęt nocy” to już 8 tom o przygodach Mercedes Thompson,
choć teraz już nosi inne nazwisko. Książka z pewnością dla fanów serii, bo
powiązania między bohaterami są na tyle skomplikowane, że trudno byłoby się
odnaleźć bez znajomości całej serii.
Jestem fanką Urban Fantasy i często sięgam po książki z tego
gatunku, co do tej serii, to mam wielki sentyment i darze ją ogromną sympatią. Lubię styla autorki, bo jej książki czyta się
bardzo szybko i to z ogromną przyjemnością! W każdym tomie bohaterowie muszą
rozwiązać zagadkę, która jest śmiertelnie niebezpieczna i w tym przypadku, również tak jest. Tym razem to była żona Adam prosi o pomoc, a stado pragnie
zapewnić jej bezpieczeństwo, dlatego Christy wprowadza się do Adama i Mercy.
Wraz z pojawieniem się kobiety, w mieście zaczyna dochodzić do bestialskich
morderstw. Tylko Mercedes potrafi wpakować się w kłopoty, i to nie jej własne,
czy i tym razem ujdzie z życiem? Prześladowca ma potężną moc, która zagraża
wszystkim mieszkańcom Tri-Cities.
Seria, w której zaczytuję się od lat i chętnie do niej wracam, po raz pierwszy mnie rozczarowała, a właściwie tylko jedno w tej książce mi nie
odpowiadało. Jeśli chodzi o sam wątek morderstw i istoty za nie
odpowiedzialnej, to jak najbardziej jestem za. Jest jeszcze krwawiej niż
dotychczas, a bohaterowie muszą wysilić wszystkie siły, by zdołać rozwiązać tę
sprawę. Ponieważ wydarzenia rozgrywają się na przestrzeni kilku dni, a akcja
opiewa w liczne starcia i przepychanki słowne, to czytelnik czuję się jakby był
w centrum wydarzeń. Uwielbiam, kiedy moja wieź z główny bohaterem jest tak
silna jak w tym wypadku, bo czułam się jakbym to ja dążyła do odkrycia prawdy.
Mercy jest jedną z lepszych postaci w tym gatunku, a to za sprawą jej żelaznego
charakteru. Jest twarda i nie ulega presji, co nie jest łatwe,
szczególnie kiedy mieszka się z wilkami.
Stado mnie rozczarowało, bo Mercy wiele dla nich zrobiła i
jest zdolna do jeszcze większych poświęceń, a jednak oni nie umieją tego
docenić i wiecznie podkładają jej kłody pod nogi i podważają jej autorytet.
Pojawienie się Christy rozbiło stado na dwa obozy, tych za Mercedes i tych,
którzy nie popierają jej obecności w stadzie. W końcu wyszło na jaw, kto jest
prawdziwym przyjacielem. Dziwi mnie ten fakt, bo Adam jakoś szczególnie nie
przykłada się do ukrócenia tych ciągłych pretensji. Powinien w końcu jakiemuś
wilkowi porządnie skopać zadek! Jednak nie to mnie rozczarowało, a obecność
byłej Adama. Uważam, że autorka niepotrzebnie wprowadziła zamęt do i tak już
słabego stada. Ta kobieta jest nie do wytrzymania. Fałszywa, samolubna i do
tego manipulatorka. Wszystkie sceny z jej udziałem strasznie mnie irytowały! Grała na emocjach i to było słabe. Może miało to być jaką formą urozmaicenia, jednak mnie takie zagrywki nie pociągają.
Liczne morderstwa potęgują napięcie, a pojawienie się
kolejnych tajemniczych postaci intryguję i wciąga. Seria idealna dla fanów
Urban Fantasy i z pewnością będę kontynuowała swoją przygodę z Mercy i Adamem.
Tylko Chrysty była jak sól w oku i trudno zapomnieć o takiej intrygantce, która
popsuła mi cześć lektury. Mam nadzieję, że kiedyś doczekam się, aż jakiś litościwy
potwór ją pożre, bo wtedy Tri-Cities stałoby się lepszym miejscem, nawet z tymi
wszystkimi mordercami czyhającymi na swoją szanse. ;) 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz