Neil Gaiman jest znanym i nagradzanym pisarzem, jednak
przyznaję, że mi całkowicie obcym. Ponieważ wydawnictwo Mag postanowiło wznowić
książki pisarza w nowych okładka, które całkowicie mnie zauroczyły, nie mogłam
sobie odmówić lektury jednej z jego powieści. Zdecydowałam się na „Amerykańskich bogów” i jestem
zadowolona z dokonanego wyboru.
Cień po trzyletniej odsiadce wychodzi z więzienia, by wrócić do normalnego
życia. Miał wielkie plany, lecz szybko okazuje się, że nic z tego, co sobie
postanowił, nie doczeka się realizacji. Strata żony, gorzka prawda oraz brak
jakichkolwiek perspektyw na przyszłość, skłania go do przyjęcia pracy od
całkowicie obcego mężczyzny. Ten wybór zmienia wszystko i tak oto Cień zaczyna
niezwykłą podróż po Stanach, podczas której spotyka wrogów, sprzymierzeńców,
umarłych i bogów.
Książka rozwija się powoli, właściwie początek był dość dziwny, choć wiele w
tej lekturze mogłabym tak określić. Cień wydaje się chłodnym mężczyzną, który
stara się nie wychylać. Zabrakło mi w nim emocji i wyrazistości, lecz z czasem
przywykłam do niego i zaczęłam dostrzegać zalety, które niewątpliwie posiada.
Choć jest on głównym bohaterem, to nie on jest moim ulubieńcem. Nowy pracodawca
Cienia, który jest bogiem, Odynem i to wszystko jest aż nazbyt oczywiste, to
Cień nie zadaję początkowo pytań, sprawy niemożliwe przyjmują z ignorancją.
Książka obfituje w ilość bohaterów, a autor każdego z nich przedstawił w inny
sposób, są charakterystyczni i zapadają w pamięci. Podoba mi się szaleństwo,
które emanuje z niektórych postaci, wprawiło mnie to w przedziwny nastrój.
Bogowie istnieją dzięki wierze w ich istnienie i moc, jednak rozwój cywilizacji
zatarł pamięć o nich, co niemal ich zniszczyło. Gaiman zawarł w swojej powieści
prawdziwą mieszankę wierzeń i mitologii. Bóstwa nordyckie, grecki, słowiańskie
i jeszcze wiele przedziwnych istot, zapewnią Wam przygodę głęboko zapadającą w
pamięci.
Neil Gaiman pisze bardzo płynnie, dzięki czemu czyta się szybko. Opisy są
szczegółowe, czasami brutalne, ale najważniejsze, że obrazowe. Łatwo wyobrazić sobie wydarzenia, w jakich brał udział Cień, choć jak dla mnie autor
niepotrzebnie rozciągnął niektóre watki. Akcja płynie równomiernie, jest pełna
zaskoczeń, lecz nie doświadczyłam wielkiego BUM, na który cały czas czekałam. Narrator
trzecioosobowy spisał się doskonale. Klimat niewątpliwie zasługuje na plus,
ponieważ jest mroczny, troch przytłaczający, jednak obraz, który stworzył
przede mną Gaiman jest fascynujący, a ja lubię dziwne i niesztampowe rzeczy, a
ta książka jest takimi cudami wypełniona. Nie wszystko w tej historii
zrozumiałam, co jest powodem, dla którego do powieści powrócę, nie od razu, ale
za kilka lat ponowna lektura „Amerykańskich bogów” będzie dobrym
doświadczeniem.
Książka idealna dla koneserów fantastyki oraz czytelników lubujących się w
mitologii. Złożona powieść zapada w pamięci i choć lektura „Amerykańskich
bogów” nie była dla mnie piorunującym doświadczeniem, to styl autora mnie
zaintrygował i mam ochotę posmakować innych jego książek.
Polecam 4+/6
Dziękuję!
Mam mieszane uczucia co do tej książki czytając Twoją recenzję. Gdy będę miał okazję to może przeczytam
OdpowiedzUsuńMuszę, ale to koniecznie muszę zaznajomić się z książkami tego autora. Do tej pory nie miałam możliwości lektury ani jednej z nich, a bardzo ciągnie mnie do jego twórczości. Mam nadzieję, że w związku ze wznowieniem książek pisarza w nowych okładkach, uda mi się w końcu znaleźć motywacje by po nie sięgnąć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
https://faaantasyworld.blogspot.com/